Reklamacja tylko z paragonem. Nieprawda

Paragon zgubiony, zalany, wyblakły lub zjedzony = brak reklamacji. Nieprawda. Masz wiele sposobów na udowodnienie sprzedaży, a sklep który odmawia przyjęcia zgłoszenia z tego powodu łamie prawo konsumentów.

Coś się kończy, coś się zaczyna

Przekonanie o konieczności posiadania paragonu jest pozostałością czasów, kiedy większość transakcji dokonywaliśmy przy użyciu gotówki. Ale era Królów szeleszczących w naszych portfelach powoli się kończy. A z nią odchodzą sterty paragonów trzymanych na wypadek reklamacji.

Co mówią paragrafy?

Żaden przepis nie wskazuje paragonu jako podstawy reklamacji. Zgłaszając wadę towaru musisz udowodnić zawarcie umowy sprzedaży, co jest możliwie na wiele sposobów:

  1. jeżeli było płacone plastikiem, przedstawiasz wydruk z konta bankowego;
  2. gdy kupujesz w Internecie, drukujesz potwierdzenie zamówienia lub korespondencję mailową;
  3. możesz też zażądać od sprzedawcy pisemnego potwierdzenia zawarcia umowy wskazując przybliżoną datę zakupu, opis produktu, ilość oraz cenę;
  4. w ostateczności przedstaw oświadczenie świadka który asystował Ci przy zakupie.

Sklep nie powinien wprowadzać w błąd

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta karze firmy informujące klientów że podstawą reklamacji jest paragon. Za tego typu akcje jedna z wiodących sieci jubilerskich dostała karę w wysokości miliona złotych. Tak stanowcze działania potwierdzają szerokie uprawnienia konsumenta i niską pozycję ważnego niegdyś paragonu.

Jak się sprytnie zabezpieczyć?

Po zakupie najzwyczajniej zrób zdjęcie paragonu i wyrzucić go do kosza. W erze chmur i pojemnych smartfonów takie potwierdzenie transakcji będzie wystarczające.